Wednesday 3 August 2011

24

Rodzice Mitcha są zainteresowani kupnem domu w UK. Dlatego wczoraj pojechałam z Mitchem i jego rodzicami obejrzeć domy, które są wystawione na sprzedaż w Bicester. Dwa, które wczoraj widzieliśmy są położone w samym centrum - minuta spaceru do sklepu, dwie minuty na stację kolejową. Niby fajnie, ale domki malutkie, wąskie, klaustrofobiczne...

I tak sobie pomyślałam, że chyba zaczynam się przyzwyczajać do mieszkania na wsi. Może nie do samej wsi, ale do tego domu. Bo jest on ładny, przestronny, ma logiczny rozkład pomieszczeń i piękny ogród. W lecie można grillować i spędzać wieczory w ogrodzie, w zimie jak się włączy ogrzewanie to jest ciepło i przytulnie (mimo wielkiej szpary przy drzwiach wejściowych, którą trzeba zakrywać dywanem).



I wiem, że niedługo, kiedy już będzie taka możliwość, to z chęcią przeprowadzę się do małego mieszkanka w centrum jakiegoś miasta - małego, ale własnego. Ale do tego czasu będę się cieszyć mieszkaniem na większych przestrzeniach.

A to, że nie mogę się wyrwać z tego Ardley, to już inna sprawa... Na autobusach nie można polegać. Ale to temat na inną notkę.

No comments:

Post a Comment