Saturday 28 May 2011

21

Dwudziesty pierwszy wpis na bloga pisze juz z Ardley (przepraszam za brak polskich literek, ale komputer Mandy do ktorego jest internet podpiety ich nie ma).
Przeprowadzilismy sie na wies wczoraj. Troche zachodu z tym bylo, bo pakowanie, bo noszenie paczek i mebli, bo przewozenie tego pod presja czasu (samochod musial byc oddany do wypozyczalni na konkretna godzine)... Ale udalo sie, rozpakowalismy sie juz wczoraj wieczorem, nasz nowy pokoj jest czysty i przytulny i teraz musimy tylko uwazac, zeby Cindy nie wskakiwala nam na lozko bo zostawia czarne kudelki wszedzie.

Brakuje mi internetu na moim komputerze. Ten na komputerze Mandy jest wolny, zacina sie, dziala jak chce i w dodatku nie moge go caly czas uzywac bo jakis limit ma czy cos... poza tym inni domownicy tez go chca, wiec nie jest dla mnie na wylacznosc. Chyba niedlugo pojawia sie u mnie jakies objawy odwyku komputerowego.

I  myślę, że będzie mi też brakować Bristolu. Fajnie mi się w tym mieście mieszkało, było nie za duże i nie za małe, takie w sam raz :-) I w dodatku dość kolorowe i pełne imprez prawie codziennie (w końcu mnóstwo studentów musi się wyszaleć)...

Wednesday 25 May 2011

20

Dzisiaj jest 25-ty maja - dzień mojego ostatniego egzaminu. Dzisiaj piszę Public Relations - cztery eseje w trzy godziny. Uczyłam się, ale ile z tego zostało w mojej głowie to nie wiem, bo już jestem bardzo zmęczona nauką.
W sumie to od stycznia nie miałam porządnej przerwy (z wyjątkiem tygodnia we Francji, ale nawet tam czytałam książkę o Social Media). Początek roku był pod znakiem prac pisemnych, marzec - pod znakiem pracy licencjackiej, a od początku kwietnia dzień w dzień przygotowania do egzaminów. Nie mówię, że cały czas, ale nawet jak się nie uczyłam to myślałam o tym, że się powinnam uczyć a nie robić coś innego. Ale to już zbliża się ku końcowi... :)

W zeszłym roku dostałam od Maminki czterolistną koniczynkę na szczęście. Jest to już dość wymęczona koniczynka, jako że służyła ona Mojej Mamince od 1978 roku. Przyniosła mi szczęście w zeszłym roku (zdałam wszystkie egzaminy), więc liczę na powtórkę z rozrywki w 2011.


Proszę trzymać za mnie kciuki, a po południu... wakacje czas zacząć! :)

Thursday 19 May 2011

19

Koniec maja się zbliża, a w UK zimno, jakby lata miało nie być. Bo 15*C to nie jest ciepło dla mnie.
Żeby sobie poprawić humor, rozpoczęłam sezon rabarbarowy robiąc Szwedzkie ciasto z rabarbarem i kompot rabarbarowy. Mitch zdecydował, że nie lubi rabarbaru (jeszcze przed spróbowaniem mojego wypieku) i byłam zmuszona zjeść całe ciasto sama (modliłam się, żeby poszło w biust, ale chyba nic z tego nie wyszło).

Poza tym po raz pierwszy w tym roku kupiłam czereśnie. Cena była tak zawrotna (£3,50 za 1lb) że kupiłam ich sobie tylko garść i teraz się nimi delektuję i z nikim nie dzielę.


Poza tym uczę się do ostatnich dwóch egzaminów i pakuję w tym samym czasie, jako że przeprowadzka jest wyznaczona już na koniec przyszłego tygodnia! Moje roślinki doniczkowe czekają na transport już dzisiaj, ponieważ nie chcę żeby im się coś stało jak wszystko razem zostanie wrzucone do samochodu w przyszły piątek.


Sofa już wyszła z mieszkania wczoraj. Paulina (moja koleżanka) powiedziała, że bardzo bym jej pomogła gdybym mogła jej tą sofę pożyczyć na jakieś dwa miesiące (wizyta rodziny z Meksyku się szykuje) i jej mąż Dave odebrał ją od nas wczoraj właśnie. Pusto trochę bez niej jest...



A nasze pierwsze pudełka i walizki już czekają... Jedziemy dzisiaj do Bicester na 21-sze urodziny Danielle, wiec przy okazji bierzemy kilka rzeczy ze sobą. W pierwszej kolejności idą moje sukienki (czerwona walizka) - powieszę je sobie w szafie i będę patrzeć jak Danielle zielenieje z zazdrości ;-)


Friday 6 May 2011

18

To już miesiąc minął od ostatniej notatki. Co się w tym czasie wydarzyło...? 
Wykłady na uniwerku się skończyły już na dobre. Wielkanoc spędziłam w Bicester z rodziną Mitchusia. Uczyłam się do egzaminów, które (jak co roku) zaczęły się stanowczo za wcześnie. Miałam telefoniczną rozmowę z Diageo, potem zostałam zaproszona na rozmowę do Warszawy, a jak już się zorganizowałam żeby pojechać, to rozmowa została przełożona na lipiec. 
Tak więc niewiele się wydarzyło ;-)

Natomiast nadchodzący miesiąc zapowiada się ciekawie. Krótka wycieczka do Łodzi żeby się z Kochaną Rodzinką zobaczyć, egzaminy, 21-sze urodziny Danielle (a w UK to właśnie 21-sze się świętuje tak jak 'osiemnastkę' w Polsce), przeprowadzka do Bicester i... wycieczka do RPA!!! Zapowiada się ciekawie :-)