Thursday 20 January 2011

9

Wpadła mi w oczy dzisiaj 'nowinka', że Britney Spears nagrała nowy singiel. Posłuchałam, nie zachwyciłam się i prawie o tym zapomniałam, ale...

Obejrzałam sobie wczorajszy odcinek Glee (angielski serial dla młodzieży), który w całości był poświęcony Britney. Zbieg okoliczności?

Oczywiście, że nie. To starannie przemyślany zabieg PRowców - cwanych ludzi, którzy sterują światem. Może kiedyś będę jedną z nich?

W sumie PR to jeden z najfajniejszych przedniotów na uni jaki miałam. Pani Ptak (Miss Bird) to świetna nauczycielka, a praca zaliczeniowa o Honda Electra to jedna z najciekawszych i najbardziej kreatywnych prac jakie pisałam. Tak więc kto wie... może za rok albo dwa to ja będę promować nowy singiel B. Spears? (Oby nie! Ona już chyba nic dobrego nie zaśpiewa).

Tuesday 18 January 2011

8

Słucham sobie dzisiaj z samego rana radia.

"Radio heart... Bush, Troy and Paulina... tram tam tam..." ;-)

I nagle słysze, że prowadzący czyta sms'a/maila od słuchacza:

"Siedzę w autobusie obok kogoś i nagle siedzenie obok się zwolniło. Chciałbym się przesiąść, ale nie wiem, czy wypada [zostawiać współpasażera samego]?"

("Should I move if the seat next to me becomes available if I seat next to someone in the bus?").

I muszę powiedzieć, że przesiedziałam przy radiu następne pół godziny żeby się dowiedzieć, co inni ludzie o tym myślą ;-)

Faktem jest, że sama mam czasami taki dylemat. W sumie to nawet dość często, bo na co dzień podróżuję komunikacją miejską do szkoły. I na przykład siadam obok kogoś, kto strasznie pociąga nosem, co mnie wyprowadza z równowagi bo chciałabym takiem osobie zaproponować chusteczkę (a właśnie - można czy nie wypada?). I mam wielką ochotę się przesiąść, ale nie wiem, czy ta osoba obok ktorej siedzę nie poczuje się urażona? Albo pomyśli, że coś z nią jest nie tak (no jest! przecież pociąga nosem!).

Albo co powinnam zrobić jak usiadł za mną jakiś podpity jegomość i czuję na swojej szyi wyziewy alkoholowe? Przesiąść się czy nie?

Albo jak paniusia piłuje sobie paznokcie obok mnie? Pomijając fakt, że nie lubię tego odgłosu, który wydaje pilniczek, to przecież jest to niehigieniczne!

No to jak to jest? Przesiadać się czy nie?

Monday 17 January 2011

7

Przeczytałam wczoraj książkę. Nie 'skończyłam', tylko 'przeczytałam'. "Nie mów nikomu" Coben'a. 
Miałam taki leniwy dzień, obejrzałam po raz n-ty "Dziennik B. Jones", a później przypomniałam sobie o książce, którą już jakiś czas temu wzięłam z biblioteki... Nic ciekawego się w sieci nie działo (czy to możliwe?), więc zaczęłam czytać. I tak mnie wciągnęło, że nie mogłam przestać.

Mam trochę wyrzutów sumienia, że się wczoraj nie uczyłam i nie pisałam, ale chociaż jeden dzień w tygodniu na nic-nie-robienie jest potrzebny. I na myślenie o sobie i na rozpieszczanie się :-)

Podobno dzisiaj jest najgorszy dzień w roku – Blue Monday. Chyba rozumiem, dlaczego...
Ale się nie zniechęcam, mam zaplanowany cały dzień i zamierzam się tego planu trzymać i nie rozczulać się nad sobą (pogoda do d***, ciemno, leniwie...). A świat czeka, żebym przejęła nad nim kontrolę ;-)

P.S.
Jeszcze jedna rzecz. Ellie Goulding 'Your Song' - jest to cover piosenki Eltona John'a, która w oryginale mi się bardzo podoba. Ale w nowym wykonianiu jest chyba jeszcze lepisza. Polecam.

Wednesday 12 January 2011

6

Hura!

Pierwszy esej tej sesji oddany! A właściwie więcej niż esej: 10-minutowy film na DVD, 40 stron 'sales portfolio' i 1500 słów refleksji. Przygotowanie tej pracy zajęło mojej grupie prawie trzy miesiące, ale wreszcie nadszedł dzień jej oddania i ulżyło mi, że już więcej nie muszę na to patrzeć.

Pogoda jest strasznie marna. Pada, wieje, zimno... i tak cały czas ;-) A przynajmniej do niedzieli, jak pokazuje pogodynka. I jak ja mam się przy takiej depresyjnej pogodzie wziąć do pracy? Jeszcze trzy prace mam do napisania i 'dissertation'. Ale mnie się nie chce... już bym wolała z Maminką w scrabble grać ;-)

Mitchusiowi powoli idzie nauka polskiego. Małe osiągnięcia na poziomie 5-10 słówek dziennie świętujemy kieliszkiem wina albo piwem. Ale mogłoby być lepiej. Niestety motywacji mu brakuje, bo przyjazd do Polski raczej nie dojdzie do skutku. Ale ja się nie poddaję i go popycham do nauki. Dobrze by było, gdyby mnie też tak ktoś popchnął.

Póki co idę sobie zrobić galaretkę. Może jak sobie osłodzę trochę życie, to mi się zachce... :-)

Friday 7 January 2011

5 - o marketingu

Co za patent!

Kupiłam dzisiaj Clean & Clear Shine Control żel do mycia twarzy. Jak zawsze poszłam do drogerii Boots, zrobiłam zwrot do działu z żelami do twarzy, znalazłam mój ulubiony... i ze zdziwnieniem stwierdziłam, że opakowanie (czyli buteleczka) jest inne. 

Jako OMC marketingowiec pomyślałam sobie, że to żadna nowina - opakowania zmienia się żeby 'odświeżyć' produkt i zwrócić uwagę klientów. Ale coś mi nie pasowało... 

Postanowiłam porównać mój nowy nabytek ze starym, prawie wykończonym żelem. I co się okazało? Tak jak się spodziewałam! Nowa buteleczka ma mniejszą pojemność!!! A zapłaciłam za nią tyle samo, co za starą o większej pojemności, czyli większej zawartości żelu.

Ja to zauważyłam i już więcej tego żelu nie kupię (chyba; przynajmniej takie mam postanowienie na tą chwilę). Natomiast będzie wiele osób, które nie zauważą różnicy i będą dalej kupować de facto droższy żel. I to marketingowcy nam to robią! ;-)

Thursday 6 January 2011

4

Wczoraj wieczorem przerobiłam z Mitchem pierwsze kilka stron samouczka do języka polskiego.

Zaczęliśmy od alfabetu i czytania liter 'Polish way'. Mitch wiedział, jak przeczytać Ą i próbował tą samą zasadę zastosować do Ć wymawiając je [cą]. Teraz już wie, że kreseczka nad literką to zmiękczenie, a ogonek to wymowa nosowa ;-)

Tak więc wczoraj skupiliśmy się na czytaniu i wymowie. Zakończyliśmy "lekcję" czytając wstęp do polskiego paszportu: 
"Władze Rzeczypospolitej Polskiej zwracają się z uprzejmą prośbą do wszystkich, których może to dotyczyć o okazanie posiadaczowi tego paszportu wszelkiej pomocy jaka może się kazać niezbędna w czasie pobytu za granicą."

Nie było łatwo - największą trudność sprawiło Mitchowi słówko "niezbędna". 

Postanowiliśmy, że Mitch spróbuje uczyć się dziesięciu słówek dziennie. Zobaczymy, jak to będzie wyglądać w rzeczywistości. Póki co jest bardzo podekscytowany odkrywaniem języka polskiego. Zainstalował sobie nawet aplikację z polskimi słówkami na iPod. Ciekawa jestem na jak długo starczy mu entuzjazmu. 
Dzisiaj mamy w planach lekcję pt. "Dzień dobry. Nazywam się..."

Wednesday 5 January 2011

3

Poświątecznie rozleniwienie nie sprzyja nauce.

A jak się właśnie okazało, jeden ze studentów z którymi pracuję nad grupowym projektem miał wypadek i teraz trzeba napisać jego część eseju. Tak więc mam dodatkową rzecz do zrobienia.

Na szczęście wykładowcy na uniwerku są raczej wyrozumiali i oceniając naszą pracę mają uwzględnić okoliczności łagodzące. Nie mogę tego w żaden sposób sprawdzić, ale mam nadzieję, że tak właśnie będzie.

Pogoda jak w marcu - dzień rozpoczyna się słońcem, w okolicach południa pada, a pod wieczór prószy śnieg. Robię dobry użytek z maszyny do kawy którą dostaliśmy na Święta i popijam ciepłą vanilla late na rozgrzanie i rozbudzenie.

Miałabym ochotę upiec ciasto, ale a) Mitch nie jada ciast, b) ja jestem na diecie, c) nie powinnam mieć na to czasu, bo powinnam się pilnie uczyć i pisać prace.


Tuesday 4 January 2011

2 - poświątecznie

Święta, święta i po świętach.
Obchodziliśmy je po raz kolejny w angielskim stylu: wigilijna kolacja w restauracji, otwieranie prezentów rano 25 grudnia, pieczenie indyka i Christmas Pudding. Poza tym mnóstwo jedzenia i leniuchowania przez cały świąteczny i noworoczny okres. A teraz trzeba się pozbyć oponki z brzucha. Tak więc w najbliższym czasie kuchnia nie będzie pachnieć pieczonym ciastem, a blender który dostałam od Mikołaja będzie używany do robienia zdrowych i pełnych witamin fruit shakes.

Przede mną pięć ciężkich miesięcy. Godziny, dnie i tygodnie spędzone na przygotowaniach do majowych egzaminów mnie przerażają. Mój Kochany mówi, że czas szybko mija i że niedługo będą wakacje. A ja nie jestem pewna czy chce, żeby czas szybko mijał.

Zmiana godzin pracy Mitcha zmusiła nas do wstawania o piątej rano w dni powszednie, więc mam nadzieję, że będę miała trochę więcej czasu do nauki dzięki wczesnemu rozpoczynaniu dnia  :-)

I mam nadzieję, że od czasu do czasu wydarzy się coś ciekawego, o czym będę mogła napisać.

Saturday 1 January 2011

1 - noworocznie

Kto ocenia moje wybory?

Na pewno Rodzina. I ta część ludzkości zazwyczaj jest po "mojej stronie". I nieważne, co sobie postanowię, Rodzina zawsze będzie mnie wspierać. Czasami też doradzać, ale to już jest moja sprawa, czy się do tych rady zastosuję.
Mój Kochany też jest zainteresowany moimi wyborami. Jakby nie patrzeć, mają one wpływ też na Niego. Dlatego Jego zdanie na pewno muszę (i chcę) brać pod uwagę. Często doradza mądrze, chcociaż zdarza Mu się coś "palnąć" i wtedy udaję, że się zgadzam, a i tak robię rzeczy po swojemu. Taka wypracowana taktyka :-)
Ale inni też oceniają. Znajomi na przykład. Wolałabym, żeby akceptowali, nawet jeśli się nie zgadzają. Ale oceny z ich strony nie lubię. W końcu to są moje wybory i ich one że tak powiem, nie dotyczą.
Przypuszczam, że znajomi znajomych też oceniają, jak się dowiedzą, co i jak.

Ale mój wybór na ten nadchodzący rok jest taki: nie przejmować się.
Szczególnie tymi, których zdanie i tak niczego nie zmieni. Bo po co mam myśleć, zastanawiać się, czy moje wybory są powszechnie akceptowane, denerwować się, jak ktoś krytykuje i zmieniać to co robię, żeby zadowolić innych? W tym roku to ja jestem najważniejsza! ;-)
Ja potrzebuję miejsca, czasu i ciszy na naukę; wyrozumiałości, jak humory mi się zmieniają; wsparcia, kiedy będę zdawać ostatnie egzaminy; opieki, kiedy będę po nich pół-żywa i wakacji - zasłużonych.
A w zamian będę najlepszą, najukochańszą i najwspanialszą Martą na Świecie :-)