Thursday 24 February 2011

11

Pierwszy zachwyt nowym blogiem minął i widać tego efekty. Już od miesiąca mnie tu nie było. Poza tym byłam trochę zajęta, zaabsorbowana innymi rzeczami i jakoś zabrakło mi weny, żeby o nich pisać.

Dzisiaj piszę, bo jestem trochę sfrustrowana, a wygadanie się (wypisanie) mi zazwyczaj pomaga. Otóż miałam na dzisiaj umówioną telefoniczną rozmowę kwalifikacyjną (telephone interview) z jedną z międzynarodowych korporacji. Przygotowywałam się do niej od kilku dni, miałam chwile zwątpienia, jeden atak paniki, potem znowu przypływ wiary w siebie, a wczoraj wieczorem rozstrój żołądka. I na co mi to było??
Dzisiaj rano dostaję maila (dwie godziny przed umówioną rozmową), że mój interviewer jest chory i muszą przełożyć rozmowę na przyszły tydzień! Czyli mam przed sobą kolejny tydzień wzlotów i upadków nastrojowych spowodowanych czekaniem, którego naprawdę nie lubię!!! Grrrr...

Czy ktoś ma jakąś sprawdzoną metodę na kontrolowanie takich nerwów?

2 comments:

  1. ech te ich telephone interviews - z jednej strony nie musisz sie ruszac z domu i stresowac obcymi twarzami, z drugiej strony siedzi człowiek uwiązany przy tym telefonie jak pies przy budzie i najczesciej nic z tego i tak nie ma :-/
    własnie chcąc nie chcac przerabiam z moim T. spora dawkę aplikacji, ubiegania sie o pracę, odbierania telefonów, wydzwaniania.
    efekt był taki: jedna firma zaoferowała mu pracę (słownie, przez telefon) już sie ucieszylismy a tu po tyg czy 2 zadzwonili przez posrednika z agencji rekrutacyjnei i wycofali się z tej decyzji. grunt to robić ludzi w konia i profesjonalne podejscie do sprawy :-/
    niecierpie british interviews
    niemniej, good luck to you! :)

    a co stresu to moze jakies tableki typu kalms czy cos. mnie stres zawsze dopada w tej sytuacji, nawet jesli sobie probuje wytłumaczyc, ze nie ma czym sie az tak stresowac. pająki w żołądku są i juz!

    ReplyDelete
  2. Mnie zawsze pomaga polski Validol :D
    No i oczywiście niezawodna czekolada ;)

    Powodzenia!!

    ReplyDelete